Zacząłem pracować nad tą książką chyba z dziesięć lat temu. Lecieliśmy Lufthansą do Nowego Jorku, w iluminatorze zobaczyłem stadko przelatujących ludzi, jak na obrazie Chagalla: jakąś całującą się parę, staruszka z kozą na postronku, dwie baby rozplotkowane, dzieciaki kopiące szmaciankę. Nie zwrócili na nas uwagi. Przyszło mi wtedy do głowy, że też bym sobie polatał. Później, na Manhattanie, pokazałem żonie budynek przy Sto Trzynastej Ulicy, w którym mieszkałem, prowadząc seminarium na Uniwersytecie Columbia ćwierć wieku temu. Przyszło mi do głowy, by...
Zacząłem pracować nad tą książką chyba z dziesięć lat temu. Lecieliśmy Lufthansą do Nowego Jorku, w iluminatorze zobaczyłem stadko przelat...
Ta powieść narodziła się z osobistego przeżycia. Przeżyłem dramatycznie i ciekawie wizytę mojego wnuka Filipa, który przyjechał do mnie z Australii i… dał mi popalić. A ja jemu. Nie jest łatwo zrobić z nastolatka mężczyznę. Ja postanowiłem spróbować. Nie było to proste ani przyjemne – przynajmniej czasami – ale i Filip, i ja z sentymentem wspominamy naszą wspólną męską przygodę. Ogólnie rzecz biorąc, nie wierzę ani w dzieci, ani w nastolatków. Są to mali dorośli, mocno zależni od nas i walczący przemocą lub sprytem o przetrwanie. Ich przewaga to nasza...
Ta powieść narodziła się z osobistego przeżycia. Przeżyłem dramatycznie i ciekawie wizytę mojego wnuka Filipa, który przyjechał do mnie z Au...