Dawno temu, gdy komiksów było mało, no oprócz "Giganta", "Kaczora Donalda" czy "Asteriksa" dwóch Amerykanów mieszkających w Krakowie stworzyło pierwszego polskiego superbohatera. Nikt nie znał wtedy Iron Mana a Deadpool był martwą strefą na basenie. W "dorosłych" komiksach szczytem przekleństwa było "O rany!" albo "Cholera!". Porównajcie je ze słowotwórstwem w Wilq, czyli drugim dziecku autora Strainea.
I wtedy właśnie pojawił się Straine, facet z brzytwą oraz zaminowany Wawel, miś, gang inwalidów, seans Gwiezdnych wojen, śmiercionośna broń biologiczna w...
Dawno temu, gdy komiksów było mało, no oprócz "Giganta", "Kaczora Donalda" czy "Asteriksa" dwóch Amerykanów mieszkających w Krakowie stworzyło...