Robert Kaplan trafił do Rumunii w zasadzie przez przypadek i nie podejrzewał, że zwiąże się z tym krajem na wiele lat. W 1970 roku był młodym dziennikarzem, a Rumunia jawiła mu się jako smutny komunistyczny zaścianek, którym nie interesują się zachodnie media. Wkrótce jednak stała się dla niego kluczem do Bałkanów i ostatnim pograniczem – zarówno w sensie geograficznym, jak i historycznym. To rozległe terytorium, kiedyś najdalszy skraj imperiów bizantyjskiego, otomańskiego, habsburskiego i rosyjskiego, do dziś zmaga się ze swoją skomplikowaną historią.
W swojej...
Robert Kaplan trafił do Rumunii w zasadzie przez przypadek i nie podejrzewał, że zwiąże się z tym krajem na wiele lat. W 1970 roku był młodym ...