ISBN-13: 9781916670020 / Polski / twarda / 2024 / 653 str.
Powieść niniejsza jest, chronologicznie, dalszym ciągiem Drogi donikąd.To znaczy, przedłużeniem jej w czasie, ale tylko częściowo w tym samym terenie.Niektóre osoby z tamtej powieści grają w tej główną rolę; o innych nieraz sięwspomina.Akcja powieści toczy się na tle zdarzeń historycznych, ściślej:pewnych fragmentów minionej wojny, i jest z nimi związana. Przedstawienie tych zdarzeń w powieści nie ma na celu narzucania czytelnikowi jakiejkolwiek tezy, bądź podejmowania polemiki politycznej. Jest wyłącznie próbą opisania tego co było.Zastosowałem metodę wprowadzania postaci powieściowych w bezpośredniezetknięcie nie tylko z autentycznymi wypadkami, ale też z autentycznymi ludźmi działającymi w tamtym czasie. Odbiega to, rzecz zrozumiała, od formy klasycznej powieści. Nie wydaje mi się jednak, aby konwencja ograniczająca w tym względzie swobodę autorską była słuszna. Jestem zwolennikiem w twórczości literackiej swobody nieograniczonej. Dziś zwłaszcza, gdy próby obalenia krępujących twórczość kategorii prowadzą do licznych eksperymentów, nieraz daleko idących, jak np. tworzenie z powieści antypowieści itp. surowe przestrzeganie podziału natzw.: fiction i non-fiction wydaje mi się anachronizmem. Nie chcę przez to powiedzieć, że jestem przeciwnikiem utartych konwencji. Chcę tylko uprzedzićczytelnika, że moja powieść tych konwencji nie przestrzega.
Powieść niniejsza jest, chronologicznie, dalszym ciągiem Drogi donikąd.To znaczy, przedłużeniem jej w czasie, ale tylko częściowo w tym samym terenie.Niektóre osoby z tamtej powieści grają w tej główną rolę; o innych nieraz sięwspomina.Akcja powieści toczy się na tle zdarzeń historycznych, ściślej:pewnych fragmentów minionej wojny, i jest z nimi związana. Przedstawienie tych zdarzeń w powieści nie ma na celu narzucania czytelnikowi jakiejkolwiek tezy, bądź podejmowania polemiki politycznej. Jest wyłącznie próbą opisania tego co było.Zastosowałem metodę wprowadzania postaci powieściowych w bezpośredniezetknięcie nie tylko z autentycznymi wypadkami, ale też z autentycznymi ludźmi działającymi w tamtym czasie. Odbiega to, rzecz zrozumiała, od formy klasycznej powieści. Nie wydaje mi się jednak, aby konwencja ograniczająca w tym względzie swobodę autorską była słuszna. Jestem zwolennikiem w twórczości literackiej swobody nieograniczonej. Dziś zwłaszcza, gdy próby obalenia krępujących twórczość kategorii prowadzą do licznych eksperymentów, nieraz daleko idących, jak np. tworzenie z powieści antypowieści itp. surowe przestrzeganie podziału natzw.: fiction i non-fiction wydaje mi się anachronizmem. Nie chcę przez to powiedzieć, że jestem przeciwnikiem utartych konwencji. Chcę tylko uprzedzićczytelnika, że moja powieść tych konwencji nie przestrzega.